
Oj długo mnie tu nie było... A to wszystko przez to, że mój telefon się popsuł... Hm może się wydawać, że to kiepska wymówka, ale mówię Wam że prawdziwa... Otóż nie mogłam zgrywać zdjęć z telefonu i przez to nie zamieszczałam nowych postów. W ostatnim czasie zajmowałam się odnowieniem kuchni i kącika "jadalnego" i koniecznie chciałam się pochwalić jak wyszło. No ale nie mogłam:/ Zła byłam przeokropnie...ale już mogę zgrywać zdjęcia, więc pokazuję...
Na początek stół... Kupiliśmy stary, używany stół prawie 3 lata temu. Wymagał delikatnego odświeżenia, ale szczerze bałam się go ruszyć... Jak widać nogi mają sporo zdobień i bałam się, że zachetam się przy ich czyszczeniu. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie bo poszło dość gładko:)
Blat jest ułożony w szachownicę i każdy kwadracik musiałam szlifować oddzielnie, żeby zawsze było zgodnie z zasadą, że szlifować należy wzdłuż włókien... Uparłam się i dałam radę:) Stół wygląda naprawdę cudnie:) Na zdjęciach niestety nie widać całego jego uroku, ale wierzcie, że tak właśnie jest:)

Do niedawna w tym rogu wisiały nijakie półeczki, które drażniły me oczy niemiłosiernie...
Moim marzeniem jest, aby nad stołem powiesić "górę" od jakiegoś ładnego, stareńkiego kredensu...Ale zawsze jak jakąś ładną znajdę to kosztuje tyle, że od razu mi się jej odechciewa...
Kredensik musi poczekać do zimy, aż znajdą się fundusze:)
A tymczasem musiałam zrobić coś z tą pustą ścianą... Najpierw pojawiły się 2 rycinki. Przeleżały prawie 5 lat zanim je znalazłam...bo ja tak czasami mam, że jak schowam to latami szukam i nie mogę znaleźć:) Wyglądają bardzo fajnie, ale nadal było mi za pusto... Dla towarzystwa, więc pojawiły się oprawione zdjęcia "spalskich" sztućców, które niedawno pokazywałam... W kuchni mam uchwyty do szafek" sztućcowe" właśnie, a także motyw ten przewija się na kilku naczyniach kuchennych, więc wydaje mi się, że zdjęcia pasują do całości... Muszę tylko kupić jakieś pasujące passe-partout, żeby ładnie to wyglądało... Ale póki co pokazuję jak jest...
Zdjęcie robione przed chwilą dlatego słabo wyszło:)


Ostatnio wspominałam o syropie z kwiatów czarnego bzu... Robiłam go pierwszy raz, a jego smak jest naprawdę niesamowity:) Przetestujemy właściwości zimą, bo teraz szkoda:)
Zrobiłam także kilka słoików dżemów z truskawek (to te jaśniejsze w kolorze) i konfitury truskawkowej smażonej przez kilka dni po kilka godzin dziennie:).... nie pytajcie ile garnków spaliłam przez to, że o nich zapominałam;) Konfitur muszę zdecydowanie dorobić bo są o niebo lepsze od dżemów sztucznie zagęszczanych tym bardziej, że już mam aluminiowy gar;) więc mogę smażyć, ile wlezie:)




Postaram się nadrobić blogowe zaległości tym bardziej, że mam jeszcze kilka rzeczy, którymi mogę się pochwalić między innymi nowy stół do altany, łazienka prawie skończona i takie tam:)
Teraz uciekam...
Miłego wieczoru i słonecznego i pięknego dnia jutro, bo ostatnio było zimno i deszczowo u mnie...
Starczy już tego zimna trzeba w końcu wygrzać dupkę:)
Pozdrawiam Aga