czwartek, 18 lutego 2010

Wiosennie:)


Oj wiosna idzie! Czuję to:)
U Was na blogach wszędzie już kwitną cebulowe kwiaty, więc i ja sobie sprawiłam hiacyncika:)
Teraz również u mnie wiosennie się zrobiło. A jak pachnie... Uwielbiam:)
Za oknami też czuć wiosnę...Dziś piękne słońce zrzucało czapy śniegu leżące na drzewach w lesie, sople na dachach kapią bezustannie, a ptaki jakoś tak odważniej śpiewają:) No i koty się marcują nocami i spać nie dają! To znak... jak nic wiosna depcze zimie po piętach.

Mam już ochotę zrzucić te grube swetrzyska i czapki! Chcę kolorów i lekkich ubranek.
Wyciągnęłam z szafy bawełnianą tunikę, przypięłam do niej moją ulubioną kwiatową, ogromną brochę i od razu poczułam się lepiej:) Tak oto wystrojona pomknęłam ze znajomymi do kina. Nawet buty na obcasie założyłam! Biel i lekkość nastroiła mnie optymistycznie:) Od soboty same miłe dni mam! Tak trzymać:)


Dziękuję wszystkim za tyle ciepłych słów otuchy dotyczących mojego brata:)
Rafał czuje się dobrze jak na razie. Babcie go rozpieszczają jak nigdy! To wielki łasuch, więc pichcą mu co tylko sobie zażyczy:) Niech chłopak korzysta! Pierogi ruskie naszej babci są warte wszystkiego! :) Może i ja się jutro załapię;)

Popełniłam troszkę różnych tworków manualnie, ale nie obfocone jeszcze. Pokarzę jutro. Baterie w aparacie padły, a zdjęcia powyżej robione telefonem widać jakiej są jakości.

Miłego wieczoru Wam życzę
Ściskam ciepło:)
Gagu

niedziela, 14 lutego 2010

Letnia karteczka i spokój w sercu.


W ramach lekkiego odreagowania w weekend troszkę sobie potworzyłam:) Zrobiłam kilka kartek, które miałam zamówione, niestety obfociłam tylko jedną bo reszta szybko "wyszła".
Karteczka zrobiona na parapetówkę dla znajomej mojej przyjaciółki. Kształt karteczki podgapiony u UHK'owej:) Jej świąteczne domki są urocze:) pomyślałam, że na parapetówkę kartka - domek będzie fajnym pomysłem. Mam nadzieję, że obdarowanej też się spodoba. Oj widać, że tęskno mi za latem! Na zdjęciach kolory są troszkę przekłamane, w rzeczywistości karteczka jest na kremowej bazie, a czerwienie są bardziej malinowe. Jest letnia, wesoła i bardzo kobieca:)

Nawiążę jeszcze do poprzedniego posta. Ktoś po przeczytaniu poprzedniego wpisu napisał do mnie, że użalam się strasznie nad sobą na tym blogu i że jest to żałosne! Nie będę tego komentować. Uważam, że to nie jest użalanie się tylko potrzeba mówienia tego co akurat czuję i jak jest. Jeśli ktoś tego nie rozumie to trudno! Ten blog jest moim światem i będę tu pisać to co chcę i jak chcę. Po prostu to co czuję!
Napisałam o bracie bo to ogromny szok dla mnie i całej naszej rodziny! Wspomnę, że pogadaliśmy sobie troszkę i jest w nim tyle pozytywnej energii i nadziei, którą zaraził nas wszystkich. Teraz już wiemy, że będzie DOBRZE:) Rafał w to wierzy, więc i my też! We wtorek zaczyna brać chemię. Jest bardzo pozytywnie nastawiony.:) Uspokoił mnie ogromnie! To dzięki niemu nabrałam dystansu do kilku spraw i ten weekend spędziłam naprawdę miło i z wielkim spokojem w sercu:) Wykonałam pierwsze kroki w sprawach dotyczących mojego prywatnego życia. Teraz już tylko muszę trzymać kciuki bo najważniejsza z nich jutro się rozstrzygnie:) Boję się, ale czuję zarazem ogromną ulgę. Czas wziąć życie we własne ręce bo jak widać nigdy nie wiadomo co nam jest pisane i na jak długo. Szkoda czasu na trwanie w zawieszeniu. Żyjmy najpiękniej jak potrafimy:)

Dużo uśmiechu i pozytywnej energii Wam życzę:)
Gagu

czwartek, 11 lutego 2010

:(

Smutek mnie ogarnął przeokropny:(
Jednak najgorsza z możliwych diagnoz się potwierdziła...Mój 22 letni braciszek ma raka... Nawet pisać mi o tym ciężko...Ma guzy na lewym płucu i sercu...A jeszcze 2 tygodnie temu bawiliśmy się na urodzinach jego taty, tańczyliśmy i śpiewaliśmy do białego rana...a teraz czeka na chemię...
Dziś jak z nim rozmawiałam powiedział do mnie "Aga wiesz, że ja mogę umrzeć?; Wiesz, że niedługo wypadną mi włosy?; Wiesz, że stracę też te 3 siwe włosy na moim zaroście na brodzie? I na co ja teraz będę laski wyrywał? Przecież mój zarost jest bardzo seksowny!"... Żartował... A ja ledwo powstrzymywałam się, żeby się nie rozryczeć. Wiem, że nie mogę tego robić, bo on też zaraz zaczyna płakać. Pyta wtedy "Powiedzcie mi prawdę kiedy ja umrę?"...Zaczyna się wtedy łamać i ucieka z niego wiara, że wszystko będzie dobrze. A będzie dobrze! Musi być! Nie ma innej opcji!
Nie ma we mnie zgody na inne zakończenie niż powrót do zdrowia! Przecież on ma całe życie przed sobą! Nikt z nas nie dopuszcza nawet innej myśli do siebie. I on też musi wierzyć, że będzie ok!... Jak na razie są łzy, ból i wielki bunt, a przede wszystkim wielki strach, są też żarty i rozmowy przez łzy i za zaciśniętym gardłem...Ale jest też wiara i ogromna nadzieja... Wiadomo, że to dopiero początek i będzie jeszcze mnóstwo różnych chwil...
To jest mój brat cioteczny, ale jest mi bardzo bliski, jesteśmy bardzo zżyci ze sobą. Najgorzej to znosi jego ojciec, który kompletnie nie może się pozbierać od tygodnia...To wielka próba dla całej naszej rodziny, ale wiem, że wspólnymi siłami damy radę!
Wiem, że każda rodzina ma swoje problemy, ale ja mam już chyba dość! Już tyle złego się wydarzyło. Limit już wyczerpaliśmy! Starczy nam! Przetrwamy jeszcze tą jedną próbę i już więcej nie chcemy!

Tyle chciałabym wylać z siebie, ale nie potrafię...

Zdrowia Wam życzę, spokoju i miłości bo nic więcej się nie liczy...
Agnieszka

wtorek, 9 lutego 2010

Zło

MAM DOŚĆ! Niech ten cholerny dzień się skończy. To za dużo jak na mnie. Czuję, że już nie mogę. Nie mam siły dłużej udawać a jestem do tego zmuszana codziennie. Kiedy zdobędę się na odwagę i w końcu zacznę być panią własnego losu? Każdy ma granice swojej wytrzymałości...Ja już nie raz myślałam, że swoje przekroczyłam, a jednak nie...Wciąż dzieje się coś nowego, coś niedobrego, coś co wręcz zabija za każdym razem jakąś cząstkę mnie...Staram się jakoś żyć, ale to nie jest życie to jest tylko egzystencja. Zwykła i pusta. Nie chcę tak, a jednak zgadzam się na nią każdego dnia.
Nie dość, że w moim prywatnym, jeszcze wciąż małżeńskim życiu coś się dzieje (coś strasznego) to jeszcze w rodzinnym. Wiem, że zawsze w trudnych sytuacjach ludzie zadają sobie pytanie "Czemu mnie to spotyka", "Czemu to właśnie ja?, "Co ja takiego zrobiłam?" i ja też zadaję sobie te pytania. Na niektóre z nich próbuję znaleźć odpowiedź, ale na niektóre nie mogę, nie chcę , nie potrafię, nie da się...Moje prywatne życie rozp... się z wielu powodów. Na niektóre miałam wpływ a na inne nie. No cóż tak już jest. Muszę jakoś żyć...choć szczerze mówiąc idzie mi to z wielkim trudem. Najgorsze jest jak człowiek nie wie czego chce, co czuje, kim tak naprawdę jest! Życie to nie próba generalna. Jest jedno jedyne. A my tak często nie potrafimy tego wykorzystać i zrozumieć. Nie wiem czemu tak wielu z nas boi się żyć w zgodzie ze sobą samym...Przecież to chyba najważniejsze. To nasze życie i nie powinniśmy się tego bać. Ja to wiem i co z tego?! Boję się! Wolę znane piekło niż nieznaną przyszłość! Tak bardzo pragnę by był ktoś kto by wyciągnął do mnie rękę i pokazał, że może być inaczej...Z drugiej strony myślę, że to zwykłe tchórzostwo bo sama powinnam być na tyle dojrzała, żeby podjąć decyzję. A tak naprawdę w głębi serca chciałabym poczuć, że ktoś mnie naprawdę kocha...Tak bardzo potrzebuję tej miłości, tęsknię za nią i nie wiem czy kiedykolwiek ją otrzymam. Nie ma chyba nic gorszego jak poczucie osamotnienia. Tak się właśnie dziś czuję. Moja nadzieja opada już z sił...
W dodatku dowiedziałam się dziś, że bliska mi osoba ma podejrzenie raka płuca z przerzutem na serce... Nie zgadzam się na to! To takie niesprawiedliwe! Jeśli ktoś ma dwadzieścia parę lat i całe życie przed sobą! Nie mogę znieść tej myśli, że ta wstępna diagnoza się potwierdzi w dalszych badaniach! Nie wytrzymam tego! Wiem, że trzeba być dobrej myśli, ale jeśli zwala się na głowę tyle złego to jakoś nie potrafię myśleć pozytywnie. Czuję jak rozpacz w środku mnie rozrywa, łzy lecą z oczu jak opętane, a gardło jak zwykle zaciśnięte...nie potrafię z nikim o tym rozmawiać, a czuję, że muszę...tylko jak? Jak zwykle w takich sytuacjach jestem jak kamień...To wszystko jest już zbyt ciężkie, a moje ramiona ledwo już dźwigają!
Mam dość tego dnia! Chcę żeby to wszystko się skończyło i okazało tylko złym snem... Chciałabym zasnąć i obudzić za jakiś czas kiedy wszystko już będzie dobrze...
Już nawet płakać nie potrafię bo łzy lecą mi z oczu same i bezustannie. Przyklejam sztuczny uśmiech do twarzy i ocieram ukradkiem oczy. Cały czas udaję...przed ludźmi i przed samą sobą!
Muszę się przespać, nie myśleć, na chwilę zapomnieć, jutro już wszystko będzie inne...Tylko czemu mam poczucie, że będzie jeszcze gorzej...?

Agnieszka:(

niedziela, 7 lutego 2010

WYCZAROWANE ze skorup:)


Chwaliłam się ostatnio, że zrobiłam osłonki na doniczki, więc pokazuję! Osłonki są zrobione z wydmuszek jaj strusich.
Kilka lat temu ktoś zamówił u mnie decoupage'owe strusie jaja. Zakupiłam, więc na allegro jakieś 15 sztuk. Po rozpakowaniu przesyłki okazało się, że połowa jaj jest doszczętnie potłuczona, a reszta popękana. Paczka nie była w żaden sposób oznaczona, że w środku delikatna materia się znajduje! Nieźle musiałam się nawykłucać z panem u któreg zakupiłam jaja, żeby uznał moją reklamację. Taka wydmuszka to koszt ok. 30 zł, więc troszku stratna byłam. Jednak udało mi się i pan przysłał mi drugą partię wydmuszek tym razem bardzo dobrze zapakowanych i oznaczonych. Nie muszę chyba wspominać, że nie zapłaciłam mu już nawet złotówki. Zamówienie udało się zrealizować szczęśliwie. A ja zostałam z całym kartonem skorup.
Wtedy właśnie wpadłam na pomysł, że będą świetnym patentem na osłonki na cebulkowe kwiatki na stół wielkanocny:) Zrobiłam ich sporo i rozeszły się wśród najbliższych:)
Tą zrobiłam dla przyjaciółki na urodziny. Jest florystką, więc trudno ją zadowolić jeśli chodzi o kwiaty. Wiedziałam, że musi być to coś oryginalnego! I udało się bo bardzo jej się spodobał mój patent na te skorupy:) Cieszy mnie to ogromnie. Sama uwielbiam jak kwiaty są ładnie wyeksponowane, ale nie przekombinowane. I chyba tak wyglądają w tych wydmuszkach. Wystarczy jeszcze tylko osłonić doniczkę i ziemię mchem i jest ślicznie:) No właśnie dokopać się teraz do mchu to był nie lada wyczyn! Namordowałam się nieźle:) Na szczęście jakoś się udało.
Nóżki do osłonek zrobiłam ze szklanych kamyczków. Wyglądają bardzo subtelnie i nie odwracają uwagi od motywu i kwiatów:)


Poniżej na zdjęciu są 2 skorupy. Jedna przyjaciółki, a druga ta po prawej taka mocno wyszczerbiona jest moja prywatna. To była pierwsza jaką zrobiłam, więc została u mnie. Zawsze mam sentyment do przedmiotów, które są jakąś nowością u mnie, dlatego zazwyczaj nikomu ich nie oddaję:) Co roku kupuję do niej stokrotki bo jakoś najbardziej mi się podobają jak się tak z niej wylewają takie subtelne, małe kwiatuszki:)
Naprawdę uwielbiam taką delikatną i uroczą ozdobę świątecznego stołu.

Przyjaciółka zamówiła u mnie również broszkę. Nie lubi zbytnio kolorów, więc miała być ciemna. Wykorzystałam granatowy kwiatek ze swoich zbiorów, środek wyszyłam grafitowymi koralikami.
Do tego czarna i kremowa koronka. Ta kremowa koronka jest błyszcząca. Naprawdę śliczna i bardzo misterna. Udało mi się kupić ostatni metr:) Na zdjęciach niestety nie widać jej uroku. W rzeczywistości broszka wyszła naprawdę ślicznie. I również bardzo spodobała się obdarowanej:)
Zawsze mam stresa gdy muszę jej coś podarować bo trudno ją zadowolić. Ale tym razem naprawdę się udało:) Z "hendmejdowych" prezencików dostała jeszcze notesik, ale nie zdążyłam zrobić fotek bo jak zwykle kończyłam go w ostatniej chwili!



Mam nadzieję, że wytwrki się podobają i może choć odrobinkę kogoś zainspirują:)
Ja uciekam zrobić kilka jajeczek... a później zatopić się w lekturze. Dostałam podobno bardzo fajną książkę, więc już nie mogę się doczekać, żeby poczytać:)
Tylko jak patrzę na swoje łóżko to nie wiem gdzie się wcisnę... bo moje kociaki rozpanoszyły się na całym, a ja nigdy nie mam sumienia żeby je przegonić.
No cóż jakoś dam radę:)

Pozdrawiam cieplutko
Gagu

sobota, 6 lutego 2010

To i owo...


Przeglądając dziś swoje klamoty, znalazłam stare kartki świąteczne:) Zrobiłam je ładnych kilka lat temu, kiedy to nie wiedziałam jeszcze nic o istnieniu scrapbookingu i wszystkich tych cudach.
Pamiętam, że zrobiłam te kartki i było mi szkoda je oddać, więc zostawiłam. Hehe teraz mnie to bawi, bo już nie mam oporów przed oddawaniem swoich wytworków. Wręcz odwrotnie. Jeśli się coś komuś podoba to jest mi miło i jak najbardziej niech bierze:) Kartki jak widać bardzo minimalistyczne z zastosowaniem jak najprostszych materiałów- papier, krepina, piórka...
Wiem, że nie są jakieś nadzwyczajne, ale mam do nich nadal sentyment bo to pierwsze z moich prac.
Teraz również robię kartki, ale nigdy nie zdążę ich obfocić, bo zwykle są robione dla najbliższych mi osób i jak zwykle w ostatniej chwili. Ten typ tak ma, że zawsze ma czas, a później zostawiam po sobie pole bitwy jakby tornado przez dom przeszło:) Chyba nigdy nie nauczę się planować i robić coś z wyprzedzeniem. Taka w gorącej wodzie jestem kąpana;)




Kto zagląda na bloga "Marzę, więc jestem" ten wie i poznaje co to jest. To Llookowe kwiatki są:)
Ostatnio Llooka szaleje z pięknymi naszyjnikami, których jej ogromnie zazdraszczam. Postanowiłam, że zrobię sobie podobny:) Kwiatki uszyte, tasiemki czekają, barkuje mi tylko łańcuszków. Te kwiatuszki są konkretnie dla mojej siostrzyczki i już nie może się doczekać aż naszyjnik będzie gotowy;) Marysiu cierpliwości:) A Tobie Llooka dzięki za inspirację.


Odwiedziłam wczoraj pasmanterię i zostawiłam w niej majątek. Ale za to mam całe mnóstwo pięknych koronek:) Już powstały nowe broszki. Pokażę jutro.
Skończyłam dziś również osłonki ze strusich wydmuszek na wiosenne roślinki. Ale również pokażę nie dziś. Uwijałam się bo zarówno broszka jak i jedna osłonka będą prezentem urodzinowym dla przyjaciółki. Mam nadzieję, że się spodobają:)

Tymczasem zmykam bo czekają wydmuszki do obklejenia, tym razem kurze bo gęsich jest deficyt. Kupiłam wprawdzie 90 sztuk na allegro, ale z panem nie ma kontaktu od 2 tygodni, więc czekam. Pewnie siedzi biedaczek i dmucha te jaja:)
No dobra uciekam i spokojnej nocki życzę
Aga

wtorek, 2 lutego 2010

Zjesz jajko?

Gagulec zarobiony jest! Jajka się panoszą po całym domu:)
Co gorsze to do świąt wszyscy domownicy i znajomi, którzy do mnie wpadają obowiązkowo muszą jeść jajka;) Wydmuszki są potrzebne, więc ich zawartość jest przez najbliższe 2 miesiące głównym pożywieniem!
Hehe ciekawa jestem czy inne decoupage'ażystki też tak mają? Bo moje koleżanki, które zaraziły się ozdabianiem wydmuszek ode mnie też karmią na siłę swoich bliskich jajkami:) I tak już od kilku lat! Spotykamy się wspólnie jak zawsze na pogaduchy i winko, ale przy okazji robimy jaja:) Nie tracimy kilku cennych godzin tak bezczynnie. Praktycznie większość swoich koleżanek i przyjaciółek nauczyłam decoupage'ować wydmuszki i wszystkie to uwielbiają!
Nie ma co na jajach to my się znamy jak mało kto ;) Tylko męska część znajomych się śmieje i mówią, że mamy istne koło gospodyń wiejskich;) Siedzimy, gadamy, pijemy odpowiednie trunki rozjaśniające umysł i malujemy jaja. Ale my to uwielbiamy! Bo czy może być coś przyjemniejszego jak miłe spędzenie czasu z osobami które są nam bliskie, a w dodatku twórcze spędzenie tego czasu? Dla mnie to połączenie idealne. Tak więc w najbliższym czasie zajajkowana jestem:)

Postanowiłam też, że chcę nauczyć się szyć. Na razie szukam maszyny. Nie znam się na tym wcale, więc czytam blogi o szyciu i tam szukam jakiś wskazówek. Mam nadzieję kupić maszynę już niedługo i uczyć się tej sztuki jaką jest szycie. Zuzia z bloga "Szycie jest piękne" jest dla mnie absolutną mistrzynią! Mam nadzieję, że kiedyś też uda mi się cokolwiek sklecić;)

Ach i jeszcze jedno...od dziś znów mam zadrutowane zęby. Nosiłam już aparat ortodontyczny przez ponad 3 lata, ale zęby znów się zaczęły układać po swojemu:) Tak więc przez najbliższy rok zadrutowana jestem! To wszystko przez to, że mam w rodzinie ortodontkę i ona zakłada aparaty komu może. Takie zboczenie zawodowe ma:) A my dzięki temu piękne i zdrowe uśmiechy:)

Zmartwił mnie dziś świstak Phil, który przepowiada jak długo potrwa jeszcze zima. Podobno nie zobaczył swojego cienia, więc zima ma potrwać jeszcze minimum 6 tygodni! A ja już wiosnę czułam w powietrzu:) No nic pozostaje nam czekać;)

Uciekam robić jaja! Miłego wieczorku życzę:) Trzymajcie się ciepło:)
Gagu