wtorek, 29 czerwca 2010

Kuchnia i przetwory


Oj długo mnie tu nie było... A to wszystko przez to, że mój telefon się popsuł... Hm może się wydawać, że to kiepska wymówka, ale mówię Wam że prawdziwa... Otóż nie mogłam zgrywać zdjęć z telefonu i przez to nie zamieszczałam nowych postów. W ostatnim czasie zajmowałam się odnowieniem kuchni i kącika "jadalnego" i koniecznie chciałam się pochwalić jak wyszło. No ale nie mogłam:/ Zła byłam przeokropnie...ale już mogę zgrywać zdjęcia, więc pokazuję...
Na początek stół... Kupiliśmy stary, używany stół prawie 3 lata temu. Wymagał delikatnego odświeżenia, ale szczerze bałam się go ruszyć... Jak widać nogi mają sporo zdobień i bałam się, że zachetam się przy ich czyszczeniu. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie bo poszło dość gładko:)
Blat jest ułożony w szachownicę i każdy kwadracik musiałam szlifować oddzielnie, żeby zawsze było zgodnie z zasadą, że szlifować należy wzdłuż włókien... Uparłam się i dałam radę:) Stół wygląda naprawdę cudnie:) Na zdjęciach niestety nie widać całego jego uroku, ale wierzcie, że tak właśnie jest:)


Do niedawna w tym rogu wisiały nijakie półeczki, które drażniły me oczy niemiłosiernie...
Moim marzeniem jest, aby nad stołem powiesić "górę" od jakiegoś ładnego, stareńkiego kredensu...Ale zawsze jak jakąś ładną znajdę to kosztuje tyle, że od razu mi się jej odechciewa...
Kredensik musi poczekać do zimy, aż znajdą się fundusze:)
A tymczasem musiałam zrobić coś z tą pustą ścianą... Najpierw pojawiły się 2 rycinki. Przeleżały prawie 5 lat zanim je znalazłam...bo ja tak czasami mam, że jak schowam to latami szukam i nie mogę znaleźć:) Wyglądają bardzo fajnie, ale nadal było mi za pusto... Dla towarzystwa, więc pojawiły się oprawione zdjęcia "spalskich" sztućców, które niedawno pokazywałam... W kuchni mam uchwyty do szafek" sztućcowe" właśnie, a także motyw ten przewija się na kilku naczyniach kuchennych, więc wydaje mi się, że zdjęcia pasują do całości... Muszę tylko kupić jakieś pasujące passe-partout, żeby ładnie to wyglądało... Ale póki co pokazuję jak jest...
Zdjęcie robione przed chwilą dlatego słabo wyszło:)


Bukiet iście letni:) Kwiecie uzbierane na około domu:) Tym bardziej cieszy...

Ostatnio wspominałam o syropie z kwiatów czarnego bzu... Robiłam go pierwszy raz, a jego smak jest naprawdę niesamowity:) Przetestujemy właściwości zimą, bo teraz szkoda:)
Zrobiłam także kilka słoików dżemów z truskawek (to te jaśniejsze w kolorze) i konfitury truskawkowej smażonej przez kilka dni po kilka godzin dziennie:).... nie pytajcie ile garnków spaliłam przez to, że o nich zapominałam;) Konfitur muszę zdecydowanie dorobić bo są o niebo lepsze od dżemów sztucznie zagęszczanych tym bardziej, że już mam aluminiowy gar;) więc mogę smażyć, ile wlezie:)






Postaram się nadrobić blogowe zaległości tym bardziej, że mam jeszcze kilka rzeczy, którymi mogę się pochwalić między innymi nowy stół do altany, łazienka prawie skończona i takie tam:)

Teraz uciekam...
Miłego wieczoru i słonecznego i pięknego dnia jutro, bo ostatnio było zimno i deszczowo u mnie...
Starczy już tego zimna trzeba w końcu wygrzać dupkę:)

Pozdrawiam Aga

niedziela, 20 czerwca 2010

Jaśminowa herbatka i Tośka...


Choróbsko mnie dopadło i trzymało cały tydzień... Zła byłam niemiłosiernie, gardło mnie bolało jak cholerka i bałam się, że znów angina. Na szczęście tylko zwykłe przeziębienie bo przeszło bez antybiotyku:)
Mimo tego, że do środy ledwo dychałam to się nie obijałam. Wysprzątałam naszą garderobę tak, że teraz można się po niej ganiać - takie pustki się zrobiły. Niesamowite ile człowiek gratów potrafi nazbierać przez kilka lat...
Wzięłam się również za odnowienie stołu kuchennego i już prawie skończyłam..jutro tylko zrobię blat i się pochwalę.
Z podwórkowo - ogródkowych nowości pokazuję pięknie kwitnące ostróżki. Są wprost cudne:) Muszę posadzić ich więcej bo uwielbiam te kwiaty.
Także mój jaśmin, który posadziłam chyba 3 lata temu (były to wtedy dwa malutkie badylki) wyrósł niesamowicie i pierwszy raz zakwitł:) Krzak ma już jakieś 180 cm i obsypany jest bialutkimi kwiatami:) Pięknie pachnie choć nie tak intensywnie jak jaśminy spotykane gdzieś w lesie. Zainspirowana pomysłem Jagody z Chaty Magody suszę jaśminowe płatki... Uwielbiam zieloną herbatę z jaśminem. Teraz już nie będę jej kupować przez jakiś czas bo będę miała własnej produkcji. Przytachałam z lasu tony jaśminu i suszy się teraz na strychu...A jak bosko pachnie:)
Nastawiłam również syrop z kwiatów czarnego bzu. Wyszedł pyszny. Muszę tylko skombinować jakieś ładne buteleczki i jutro go porozlewać... Na zimę jak znalazł:)

Poniżej jeden z trzech naszych kotów - Tośka:) Chodzi za mną wszędzie jak cień. Tu w kilku podwórkowych odsłonach:) Jak była malutka to cudem ją uratowałam z paszczy naszego psa... Prawie ją pożarł, była cała pogryziona i ja również ucierpiałam, gdy ją ratowałam. Ma szczęście kocisko, na czas trafiła do weterynarza i żyje już kilka latek... Czuć od niej tą wdzięczność i przywiązanie:) Choć charakterek to ona mnie i potrafi dać nam popalić:) Ale jak nie kochać takiej mordki?...:)



Ach no i jeszcze pierwsze w tym roku małosolne ogóreczki... Już nie mogę się doczekać:)


Pozdrawiam Was serdecznie.
Miłego tygodnia życzę
Aga

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Spalskie ŁUPY:)


Tak jak obiecałam CHWALĘ się :) Wypad na targ w Spale uważam za udany:)
Udało się nam kupić troszkę fajnych i niedrogich rzeczy, a jakże pięknych:) Oczywiście większość nieplanowanych, bo pojechaliśmy głównie po lustro do łazienki... a wróciliśmy z wieloma innymi skarbami... Ale nie mogłam się oprzeć pokusie.

Na początek sztućce...Gdyby nie pewna miła pani, która mnie zagadała kiedy nieśmiało zaglądałam do skrzynek ustawionych na ziemi pewnie bym ich nie kupiła. Powiedziała, że to skrzynki dla poszukiwaczy skarbów i to mnie skusiło i sprowokowało... Utknęłam przy tym stoisku na dłuuugo:) Ale warto było! Wygrzebałam posrebrzane sztućce, co prawda nie cały komplet bo małe łyżeczki i widelce. Łyżeczek mam 12 sztuk, a widelców 6 sztuk...Dodatkowo 2 widelczyki do przystawek i łyżka do sałatek.
Jak się później okazało, to pan który sprzedawał te skarby będzie w tę niedzielę na targu na warszawskim Kole, umówiliśmy się, że przyjadę i dobiorę sobie duże łyżki i noże...
Ten zakup uważam za bardzo udany, zaraz zabieram się za ich czyszczenie.



Kolejny zakup to bawełniany materiał... Jest to niby firanka, ale jak dla mnie na firankę za gruby.
Kupiłam go z myślą o tym, że zrobię z niego narzutę na łóżko do sypialni. Nie widać na zdjęciu całego jego uroku, ale jest naprawdę bardzo ładny, miękki i mimo że gruby to delikatny...


Przy tym stoisku też wsiąknęłam na długo:) Pan miał mnóstwo pięknych obrusów, serwet, poszewek, zazdrostek i firan... Ja zdecydowałam się na okrągłą serwetę z wełny robioną na drutach... Jest piękna i delikatna:) Miała być do altany, ale teraz nie wiem czy nie będzie mi jej szkoda na dwór... Zobaczymy jeszcze gdzie wyląduje:)
Przyjaciółka kupiła obrus i wielką poszewkę na poduchę. Naprawdę było w czym wybierać!

No i jest lustro! Kupiliśmy je na samym końcu... Uparłam się, że lustro ma być w grubej drewnianej ramie, mocno ozdobne i srebrne i najlepiej z kryształową, frezowaną taflą...
Niestety takiego nigdzie nie mogę dostać. W ogóle srebrnych luster jest bardzo mało... Na targu znaleźliśmy jedno takie, ale o 10 cm za szerokie... Szkoda bo było piękne.
To lustro też nam się podobało, ale nie było takie jak sobie wymarzyłam...dlatego chodziliśmy je oglądać kilka razy. Nie byłam do niego przekonana... jednak brak tak ważnego "sprzętu" w łazience jest dość uciążliwe... Wróciliśmy ostatni raz je obejrzeć przed odjazdem do domu i się w końcu zdecydowaliśmy. Było już późne popołudnie i ceny poszły troszkę w dół, więc gdy przyszło do płacenia byliśmy miło zaskoczeni że jest sporo niższa niż miała być...
Już wisi w łazience i powiem szczerze, że bardzo mi się podoba:)
Koty też były nim bardzo zainteresowane... tutaj Tośka po dokładnym zbadaniu co to oni znowu do domu przywlekli, odchodzi znudzona:)



Zdjęcia nie są jakieś szczególnie udane, ale robione wczoraj wieczorem po powrocie do domu.
Dziś na dworze ciemno i pochmurno i pada od rana, więc były by jeszcze gorsze.

Uciekam robić porządki w szafie i wyczyścić sztućce, choć z bolącym gardłem i cieknącym nosem to robienie czegokolwiek jest uciążliwe... No nic mam nadzieję, że to tylko zwykłe przeziębienie.

Pozdrawiam i miłego dnia życzę
Aga

sobota, 12 czerwca 2010

SOBOTNIE twory

A raczej nie sobotnie... Stolik na zioła na podstawie od Singera zaczęty już dawno, ale skończony dopiero dziś:) Szczerze jestem z niego bardzo zadowolona... Bazylia w końcu może rosnąć i już nie będzie się walać po kątach:) A w tym roku nie zapeszając, ale rośnie cudnie:)


Przed wczoraj tak na szybko wydecoupageowałam doniczkę... Miała byc delikatna i romantyczna i koniecznie w róże... No i jest! Do kącika dla palaczy.... Stało tam takie straszydło i kuło mnie w oczy! Posadziłam w niej śliczną pelargonię angielską. Całość wygląda całkiem przyzwoicie:)



Jutro jedziemy na do Spały pod Rawą Mazowiecką na Targ Staroci i Rękodzieła... Liczę na udane łupy:) A najbardziej na jakieś śliczne, stare, kryształowe lustro do łazienki...

Teraz uciekam na kolację do pobliskiej karczmy.... i zimne piwko oczywiście...

Pochwalę się w poniedziałek zdobyczami z targu:)

Miłego wieczoru i słonecznej niedzieli:)

Pozdrawiam Aga