sobota, 23 czerwca 2012

Łubinowe pole

Włócząc się ostatnio po okolicznych lasach i łąkach trafiłam na piękne miejsce. I choć znam je dobrze dawno nie byłam tam letnią porą.. Zazwyczaj chodzimy tam wiosną na bazie:) Ale teraz jest cudnie:))
Soczyście zielona trawa, kwiaty jakie pamiętam z dzieciństwa, ptasie trele i mnóstwo owadów tak specyficznie bzyczących w upalne popołudnie.. Tydzień temu żar lał się z nieba i istne piekło było na tej łące. Ratował nas jednak przyjemny wiatr:)
Na skraju łąki odkryliśmy łubinowe pole:)) Były tam kiedyś podobno czyjeś ogródki i pozostało mnóstwo roślin, które niesamowicie się rozrosły. Łubiny chyba najbardziej. Widok jest niesamowity. Mnóstwo kolorowych kłosów, głównie różowe, fioletowe, ale są również biało-kremowe oraz wpadające w morelę. Uwielbiam te kwiaty:) Wpadliśmy w jakiś łubinowy szał i narwaliśmy tyle, że ledwo dotachaliśmy do domu. A w domu każdy zakątek załubinowaliśmy:)) Nie podzieliłam się z nikim, ale za to każdy wazon w domu był pełen:) Musiałam się nim nasycić. To chyba choć troszkę usprawiedliwia moją zachłanność...
Na następną wyprawę zabrałam moją Rysię. Musiałam jej pokazać to niesamowite miejsce. Kwiatów było już mniej, ale wspólne popołudnie cudne:) Oj jak mi brakowało takich wspólnych wędrówek po polach. Kiedyś to była codzienność...piękna codzienność:) Ryś wróćmy do niej! 
Przytachałyśmy łubiny, inne łąkowe kwiecie na bukiet do altany, a przy okazji nazbierałyśmy kwiaty czarnego bzu na syrop.
No to Was teraz pomęczę łubinowymi zdjęciami:)








Nie samym łubinem człowiek żyje. Wieczory w altanie umilają nam jaśminowe lampiony. Nie dość, że zapach jest upojnie boski, to i wyglądają pięknie:)






Na moich zdjęciach jednak tak pięknie nie wyglądają, ale musicie mi uwierzyć, że na żywo są cudne:)

Nadal też szyję eko torby na zakupy. Te powstały dla mojej mamy i na prezent dla pewnej ogrodniczki:)




Tak rzadko tu ostatnio bywam...Szkoda mi bardzo, bo tak lubiłam to swoje blogowanie, muszę się zmobilizować do częstszego pisania. Jednak plany swoją drogą, a życie swoją, no nie chcą iść ostatnio wspólną. Nie mam co na siłę z tym walczyć. Tak widocznie musi być.
Poszukiwania NASZEGO miejsca nadal trwają. Po cichu zdradzę, że znaleźliśmy coś fajnego, ale na razie nic nie mówię... zobaczymy co z tego wyjdzie.

Posyłam wszystkim pozdrowienia, może i Wy znajdziecie w weekend cudną łąkę, która obudzi w Was wspomnienia i sprawi mnóstwo radości? tego Wam życzę:))
Aga

ps. następnym razem zaproszę Was do swojego warzywnika, który pięknie się rozrasta:)