poniedziałek, 1 marca 2010
Budzi się...
Dziś takie oto cuda zobaczyłam wyłaniające się spod śniegu!
Posadziłam mnóstwo krokusów, żonkili, hiacyntów, tulipanów i innych cudnych wiosennych kwiatów...
Jak widać powolutku BUDZĄ się do życia! Tak samo jak one tak i ja bardzo powoli budzę się z marazmu, który trwa już 1,5 roku... To o wiele za długo! Zaczynam powoli wracać do życia. Bardzo nieśmiało jeszcze, bo wciąż jednak brak dostatecznej wiary, że się uda, że będzie dobrze...
Choć wiele na to wskazuje:) Ja jednak wolę nie zapeszać, nie popędzać, nie zmuszać się do niczego...niech wszystko idzie swoim tempem. Choć to bardzo powolne tempo! Ale widocznie tak musi być! Przecież nic nie dzieje się bez przyczyny...PODOBNO.
Wiem, że od razu kolorowo nie będzie, że będzie inaczej niż wcześniej, ale może to i dobrze, bo przecież życie idzie do przodku...
Jest trudno, nawet bardzo bo tak bardzo dużo się dzieje, ale coraz więcej DOBREGO i to naprawdę coraz więcej...
Znów zaczynam marzyć, planować i teraz wiem, że te ostatnie 1,5 roku bez planów i marzeń było jakimś koszmarnym snem, z którego ciężko się obudzić.
Mam nadzieję, że wraz z budzącą się do życia przyrodą ja też się w końcu obudzę z tego koszmaru:)
Pozdrawiam Was cieplutko i życzę mnóstwa budzącej się nadziei:)
Agnieszka
Etykiety:
Rozmyślania
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miło popatrzeć na te zdjęcia!I miło przeczytać,że u Ciebie lepiej,że masz plany,marzenia!
OdpowiedzUsuńBuziaki
A ja sobie kombinuję, że skoro Ty sadziłaś te cebulki to znaczy, że...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko jest na dobrej drodze, tylko pamiętaj o cierpliwości, wszystko potrzebuje czasu.
Aagoo tak jest lepiej! Pozdrawiam Cię
OdpowiedzUsuńGrażynko dobrze kombinujesz:) A cierpliwa to ja jestem aż za bardzo niestety!
Ściskam mocno:)