niedziela, 2 maja 2010

Pierwszy majowy dzień...

Jeden majowy dzień...

...odwiedziny u brata w szpitalu... on chyba najbardziej ze wszystkich nas pogodzony jest ze swoją chorobą, my nadal nie możemy oswoić się z jego łysą głową...widok tylu chorych młodych ludzi jest przerażający i przygnębiający, widok smutnego i obskurnego szpitala również, nie wiem jak można zdrowieć w takich warunkach...smutno...

...wiadomość, że przyjaciółka, którą kocham jak siostrę wychodzi za mąż...totalny spontan bo w sierpniu tego roku, nareszcie spotkała kogoś z kim jest szczęśliwa, nie ma na co czekać bo trzydziestka już dawno za nią, jestem szczęśliwa jak na nią patrzę... łzy wzruszenia zaciskają mi gardło, mam nadzieję że spełni się jako żona... no i jeszcze może jako mama...

...druga przyjaciółka też miała się spełniać jako mama...niestety jej dziecko nie ma serduszka...w środę ma zabieg, niestety ciążę trzeba usunąć...tak bardzo chcieli mieć to dziecko...ale jeszcze im to niedane, ból i łzy towarzyszą nam wszystkim od piątku...to niesprawiedliwe...

...moc rodziny...poczułam ją na własnej skórze, w przeciągu kilku godzin tak wiele może się zmienić...najpierw jestem dumna z tego, że jesteśmy zawsze razem, że trwamy, wspieramy się, to nieprawdopodobne jak bardzo się kochamy...z drugiej strony ciosy zadawane przez osoby, które się kocha bolą nieprawdopodobnie mocno, przykre słowa bliskich ranią jak nic na świecie...i jednego i drugiego wczoraj doświadczyłam...boli bo najprawdopodobniej już nic nie będzie jak kiedyś, drogi z bliską mi osobą rozeszły się...boli, boli i jeszcze raz boli...

...dotarła też do mnie przykra prawda...czy zdołam się z nią pogodzić?...dziś myślę, że nie, że nie dam rady...jednak będę musiała...tylko skąd wziąć siłę?...

Bilans pierwszego majowego dnia...zdecydowanie ujemny

Jak dla mnie wszystkiego za dużo, nieprzespana noc, burza myśli w głowie, nie ogarniam tego wszystkiego...jak jest dziś?...smutne, szkliste od łez oczy i wielki niepokój w sercu...zza chmur właśnie nieśmiało wychyla się słońce...oby i na moim niebie i moich bliskich również...

3 komentarze:

  1. Dzięki Aagoo staram się naprawdę
    pozdrawiam Cię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak cos sie wali to wszystko na raz. Ale z doświadczenia powiem Ci tak, walnie taki grom z jasnego nieba raz a dobrze, a potem może być juz tylko lepiej. I trzeba wierzyć, że będzie :)

    OdpowiedzUsuń