piątek, 26 sierpnia 2011
Długi post. Z dziennika budowy...
...schodów. Tak, tak schodów na nasze poddasze. Ten post nie jest jakiś mega estetyczny, nie ma w nim pięknych zdjęć, nie ma nic artystycznego, ale tak zaniedbuję bloga, że postanowiłam pokazać Wam przez co tak się dzieje... Otóż od 2 tygodni rozpiździasz (nie wiem czy jest takie słowo) mamy w chacie ogromny:) Jak widzicie schody na nasze poddasze bardziej były drabiną niż schodami, były prawie w pionie, nasze drzwi to klapa w naszej podłodze - takie drzwi w poziomie ważące ok. 20 kg... Wchodzenie na górę czy schodzenie, otwieranie czy zamykanie były niezłą męką! Przez 7 lat jakoś dawaliśmy radę, ale szczerze marzyłam o normalnych schodach i drzwiach w pionie:) O ile schody da się zrobić to drzwi na górze niestety nie bo jest skok i zbyt nisko. Dlatego wymyśliłam, że zbudujemy schody i na dole obudujemy je klatka schodową i wstawimy tam drzwi:) I tak też zrobiliśmy:) Tzn. na razie są wylane schody, dopiero teraz mozemy zdjąć szalunki, zrobić na dole ścianki, wstawić drzwi, położyć gres na podłodze w korytarzu, pomalować ściany itd.... dużo pracy jeszcze zostało. Ale ta najgorsza czyli budowa schodów za nami:) A zatem uzbrojcie się w cierpliwość i zapraszam do obejrzenia zdjęć z naszych zmagań:)
Tak wyglądało to przed: czyli nieciekawie i stromo:)
Tu M rozbiera już stare schody...
Schodów nie ma...a ja uwięziona na górze...
Z odsieczą i pomoca przyszedł mój dziadek i podstawił mi drabinę:)
Dziadek z M budują szalunek... trwało to 2 dni...
Po tych prętach wdrapailiśmy się na górę na noc... kolejne noce już spaliśmy na wygnaniu:)
Dziadek po 2 dniach troszkę opadł z sił i M chwilowo musiał robić sam, dostał wskazówki co i jak od naszego "rodzinnego góru"
3 dnia M z naszym przyjacielem zalewali już betonem, dziadek nie wytrzymał i prosto z kościoła w garniturze przyjechał na nadzór:) tu wyrównuje wylewkę na podeście...
4 dnia dół zastygł i można było zalewać wyżej, jak widać pomoc mamy ogromną cały czas, M z chłopakiem mojej siostry:)
I moja siostra nosząca wiadra z zaprawą:) Gosica to wulkan energii, dyrygowała chłopakami równo:))
Po kilku dniach trzeba było wybić większą dziurę na wejście, bo co wyżsi uderzali głową w sufit ...
A tu efekt finalny:) schody i wybite większe wejście:)))
Ufff jeśli jest ktoś kto wytrwał do końca to gratuluję cierpliwości:)) i dziękuję jednocześnie:)
Jak widzicie niezły sajgonik tu mamy i pewnie potrwa jeszcze kilka tygodni...
Nawet nie wiecie jak bardzo mnie te schody cieszą, chodzi się normalnie, a jak już będzie na dole zabudowane wszystko i drzwi to już w ogóle pełnia szczęścia:) I może nei będzie aż tak czuć tych fajek z dołu... Skoro musimy tu mieszkać jeszcze przez jakiś czas to niech będzie jakoś tak bardziej komfortowo i po ludzku:)
Następny post bardziej kolorowy będzie bo zrobiłam już całe mnóstwo przetworów na zimę, pokażę Wam również szklarnię i czerwone pomidory i troszkę kwiecia:) ach i piękny prezent, który dostałam od Uli:)
Pozdrawiam Was serdecznie i lecę kosić trawę póki słońce świeci:)
Aga
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No, Kochana, cieszę się, że coś się dzieje. Będzie prawdziwie "po domowemu" " :-)
OdpowiedzUsuńŚciskam
ale extra to pokazałaś i opisałaś. fajnie wyszło i na pewno będzie Wam teraz wygodniej. pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńkawał roboty za Wami , przed Wami tez bo jeszzce to wszystko trzeba bedzie ogarnąć :)
OdpowiedzUsuńTakie schody właśnie drewniane spuszczane mamy na strych więc doskonale Cię rozumiem co znaczy wchodzić na nie i schodzić:(
OdpowiedzUsuńNo ale teraz nareszcie najgorsze poza WAMI!
Czekam z niecierpliwością na zapowiadany następny post:)
Aga,prawdziwa rewolucja u Ciebie!!!Tyle się dzieje!!
OdpowiedzUsuńPokazuj koniecznie jak się schody będą zmieniały!!
Pozdrowionka
I trzymaj się!
Oj dzieje się dzieje, my też się cieszymy z tego bardzo:)Obecne prace to już przyjemność, bo wylanie było najgorsze.
OdpowiedzUsuńJuż jest dużo wygodniej chodzić, a ja już planuję co i jak będzie wykończone:)
Pozdrawiam WAs wszystkie:)
Właśnie, fajnie, że się coś dzieje:)))pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajnie,cieszę się z Tobą :)
OdpowiedzUsuńDotrwałam do końca i przeczytałam z uśmiechem :)) Co też jedne schody mogą zrobić z życiem człowieka :))
OdpowiedzUsuńJednak najfajniejszy jest Dziadziuś, który w garniturze, prosto z kościoła, przybiegł na plac boju :))
Pozdrawiam serdecznie
Ada
Nas też taki sajgonik czeka i dziękujemy za instrukcję wykonania schodów na poddasze:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z wywiewanych przez wiatr Żuław!
Asia