wtorek, 30 listopada 2010

Wczorajsze przykrości.

Wczorajszy dzień to jakiś koszmar był. To co się działo na dworze było przerażające. Ledwo dziś mogę rękoma ruszać, tak mnie bolą od machania łopatą.
Dziś na szczęście jest spokój. Zaparzyłam sobie kawkę w kawiarce, zupka ogórkowa się pyrli, więc mam chwilę, żeby napisac parę słów:)

Wczorajszy dzień upłynął na odśnieżaniu... Nie miałam czasu nawet obiadu ugotować. Godzinę odśnieżałam, pół godziny grzałam się w domu... Tak to wyglądało. Zasypywało nas momentalnie.
Normalnie pewnie nie mówiłabym o tym, bo wszędzie tak było, ale gdy coś się dzieje to taka pogoda przeraża.
Mieszka z nami w domu, babcia mojego męża. Jest to starsza osoba, która od sierpnia strasznie się pochorowała. Jej starcze choroby tak się posunęły, że w chwili obecnej jest osobą wymagającą opieki non stop. Tylko leży i żyje całkowicie we własnym świecie. Nie jest sparaliżowana, ale nie rusza się i nie jest w stanie sama funkcjonować.Lekarze mówią, że to nie przez stan fizyczny tylko psychiczny... Opieka nad nią opiera się głównie na pielęgnacji. Tyle jesteśmy w stanie dla niej robić. Babcia już prawie nas nie poznaje, ma swój świat, w którym nas umiejscawia, ale tak jak jej to pasuje. A raczej na ile jej pozwala to co się dzieje w jej głowie. Całymi dniami babcia krzyczy, woła, płacze...Tak jest najczęściej. Czasami jednak myśli, że jest młoda, mówi nam, że właśnie leci na randkę poduszkowcem, albo wygania nas z pokoju bo mówi, że właśnie jest w łóżku z mężczyzną, albo się opala na polanie, albo prosi, żeby pomóc jej rozwieszać pranie na podwórku...
W nocy często budzi nas jej krzyk bo właśnie babcią szarpią jakieś diabły, których my nie widzimy, albo krzyzcy bo jest pożar a ona cała się pali... To wszystko jest bardzo ciężkie i przerażające... A nade wszystko bardzo przykre i przygnębiające bo nie możemy jej w żaden sposób pomóc.
Babcia oczywiście jest pod stałą opieką lekarzy, ale oni przepiszą leki, przyjadą raz na jakiś czas na kontrolę i na tym ich zadanie się kończy. Babcia oprócz kilku zwykłych starczych dolegliwości ma parkinsona i pewien rodzaj schozofrenii. Oprócz tego pracowałą kiedyś w szkodliwych warunkach zatruła się ołowiem. Ołowica podobno daje o sobie znać po kilkudziesięciu latach, siejąc spustoszenie w mózgu. Niestety nie ma na to lekarstwa. Zmiany w mózgu sa nieodwracalne.
Świat w którym babcia teraz żyje jest dla niej dość okrutny. Potrafi krzyczeć bez przerwy 3 doby, ona nie jest w stanie nad tym zapanować, a my nic nie możemy zrobić. Trzeba cierpliwie czekać aż się uspokoi, co niestety nie jest łatwe. My jesteśmy zmęczeni psychicznie i fizycznie z powodu niespania w nocy, a organizm babci 4 dnia sam ze zmęczenia domaga się odpoczynku. Babcia zasypia na kilka godzin, w tym czasie opuchnięty język i gardło dochodzą do siebie...
Tak jest od kilku miesięcy.
Ostatnio dochodzą do tego jeszcze stany nagłej śpiączki czy zapaści. Babcia nagle jakby traciła przytomność, ma otwarte oczy, ale zupełnie nie kontaktuje. Jest to przerażające dla nas, nie wiemy czy nic jej nie grozi dlatego za każdym razem wzywamy karetkę. Czasami udzielą jej pomocy w domu, a czasami muszą ją zabrać do szpitala. I tak co kilka dni... Wczoraj znów babci przydażyło się coś takiego.
Jednak z powodu śnieżycy udzielenie jej pomocy nie było takie łatwe.
Pogotowie dotarło, jednak karetka zakopała się na drodze przed naszą bramą. Teść po operacji nie może się przeciążać. Obie z teściową przez długi czas odkopywałyśmy karetkę, aby mogli zabrać babcię do szpitala. To było przerażające bo tu liczy się czas, a człowiek jest bezradny wobec takiego żywiołu.
Na szczęście się udało:)

Później jednak znów mnóstwo przykrych rzeczy. W szpitalu babcia trafiła pod opiekę lekarza obcokrajowca. Czarnoskóry lekarz, który prawie nie mówił po polsku. Broń Boże nie jestem rasistką. Jednak nie mogę pojąć jak lekarz, który pracuje w kraju, w którym językiem obowiązującym jest język polski praktycznie nie potrafi się w tym języku dogadać. Nie dość, że jset to ignorancja to jeszcze wielka nieodpowiedzialność. Pracując w takim zawodzie, na izbie przyjęć, gdzie praca polega nie tylko na leczeniu, bo żeby to zrobić trzeba się porozumieć z pacjentem nie mówić nawet "łamaną polszczyzną". Dla mnie jest to oburzające. Nie oszukujmy się, ale starsi ludzi rzadko znają języki obce. Z babcią była teściowa, która dogadywała się z lekarzem praktycznie na migi, a i tak wynikło kilka nieporozumień. Nie wiem jak taki człowiek ma udzielic pomocy skoro pacjent nie rozumie co się do niego mówi. Lekarz marotał sobie coś pod nosem, w karcie nawypisywał takie głupoty, że głowa boli. Przekręcał informacje które otrzymał.
W karcie można przeczytać, że babcia zatruta została środkami uspakajającymi- ciekawe skąd takie wnioski. Nie zrobiono babci badań krwi, które mogłyby to potwierdzić. Że nie wiadomo po co daje się jej te leki! Przecież to nie są leki kupowane na bazarze, tylko środki wypisywane na receptę przez lekarza rodzinnego albo psychiatrę. Nie leczymy jej przecież sami! Szkoda, że pan doktor nie ma szansy obejrzeć jak wygląda pacjent po 3 dniowym krzyku i płaczu.
Napisał również, że babcia ma liczne odleżyny! Ciekawa jestem, w którym miejscu? Po ostatnim kilkudniowym pobycie w szpitalu miała odleżyny. Jednak odpowiednia pielęgnacja w domu i ich nie ma. Zostały wyleczone. Osobiście zadzwoniłam do mamy mojej koleżanki, która jest pielęgniarką z pytaniem co mamy robić, aby wyleczyć te rany. Kobieta tak się przejęła, że przez kilka dni po swoim dyrzuże w szpitalu przyjeżdzała i robiła babci opatrunki. O godzinie 22 wychodziła od nas i wracała 30 km do swojego domu...Nie wzięła za to nigdy ani złotówki. Jesteśmy jej bardzo wdzięczni bo przecież nie musiała, a jednak tak bardzo nam pomogła. Babcia w tej chwili jest bardzo zadbana, ma specjalny materac i nic jej nie jest. Dlatego nie mogę pojąć czemu tem lekarz napisał takie głupoty.
Teściowa czytając to wszystko ledwo powstrzymywała łzy. Pan doktor niestety nic nie chciał zmienić, ale też nie potrafił wytłumaczyć skąd te głupoty. Jest to wielce krzywdzące uważam.
Jak można bezkarnie wypisywać takie rzeczy i krzywdzic tymi słowami innych. Może gdyby lekarz znał język polski i potrafił się nim porozumiewać to wszystko nie miałoby miejsca? Tego nie wiem, wiem jednak w jakim stanie jest babcia i uważam, że lekarz ten powinien ponieść jakiś konsekwencje tego co napisał w karcie. Jest to kłamstwem i bzdurą.
Babcię przywieziono o 1-ej w nocy do domu. Wolimy jak jest z nami, zaopiekowana jak trzeba.

Rozpisałam się, ale poruszyła mnie strasznie wczorajsza sytuacja. Szkoda mi teściowej, bo wiem, że dotyka ją to co wypisał ten lekarz. Widzę ile pracy i siły (nie tylko tej fizycznej) trzeba włożyć w opiekę nad chorą, starszą osobą. To co jesteśmy w stanie zrobić dla babci tyle robimy. Dlatego nie zgadzam się na taką bezkarność i bezczelność tego lekarza. Chcemy napisać skargę do dyrekcji szpitala. Pewnie nic ona nie da, ale człowiek przynajmniej zasygnalizuje, że tak być nie może i nie powinno.

Wiem, że opuszczam się blogowo, ale dużo się dzieje. Jutro napiszę jakiegoś mniej pesymistycznego posta, ale uwierzcie, że musiałam to z siebie wyrzucić.

Ciepełko Wam ślę w ten mroźny dzień.
Aga

11 komentarzy:

  1. Współczuje Wam z całego serca! najgorzej patrzeć jak najbliższe osoby cierpią. Z moją Babcią działo się podobnie.Miała Alzheimera. A ja pilnowałam jej łóżka, trzymałam za rękę, jednocześnie ucząc się do matury.
    Co do lekarzy. tutaj nawet komentarz jest zbędny!

    pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i dobrze, ze to z siebie wyrzuciłaś,wiem, że nie jest łatwo, a teściowej przekaż wyrazy najwyższego szacunku.
    Myślę, że bardzo na to zasługuje.
    Pozdrawiam-GA

    OdpowiedzUsuń
  3. Aga, wielki szacunek mam do Ciebie po tym poście. Mój tato jest chory na demencję i czasem bywa, że nie mamy już dla niego cierpliwości, a jednak jego stan jest dużo lżejszy niż Waszej Babci ... Trzymam kciuki i nie dajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa i wsparcie. My też czasami mamy tego dość, brakuje nam cierpliwości. Jednak nic nie możemy zrobić. Teraz też pisząc słyszę jak babcia na dole krzyczy na cały głos...
    Pozdrawiam Was serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro,że Wasza sytuacja z babcią jest tak trudna.Szczerze współczuję.Napisz skargę,może nie pomoże,ale i nie zaszkodzi,a ślad w dokumentach pozostanie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Aguś dopiero dziś do Ciebie zajrzałam i tak mi przykro... jesteś dzielną Kobietą, wiesz :)))
    a o naszych szpitalach to mam jak najgorsze zdanie... jak byłam w ciąży ze Stasiem chodziłam prywatnie do lekarza pracującego w szpitalu, który mi polecono... i naprawdę nie mogłam narzekać - moja koleżanka jest teraz w ciąży i próbowała się dostać do tego szpitala bez znajomości - to co przeszła, upokorzenie, wstyd (a ciąża zagrożona)... nazwała największym koszmarem swojego życia...
    pozdrawiam serdecznie i mocno przytulam :))
    Aguś trzymaj się :))
    dzielna Kobietko :))
    buziaki
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę Ci bardzo dużo siły. To okropne co się dzieje z człowiekiem na starość. Jakie to szczęście że Wasza Babcia ma Was. Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyny to nie tak, że my robimy coś szczególnego. Życie postawiło nas w takiej sytuacji i musimy temu sprostać.
    Naprawdę często brakuje nam sił zwłaszcza kiedy babcia jest złośliwa, wyzywa nas...Takie sytuacje są bardzo trudne...
    Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, wypluj tą żółć z siebie. Świat jest pełen takich "doktorków".
    Trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
  10. Aguś, nie jest Wam łatwo ale trzymajcie się!
    Buziaki przesyłam

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko....aż mi ciarki przeszły...
    Osobiście bardzo, ale to bardzo nie lubię szpitali...to co Was spotkało jest tak absurdalne i jednocześnie krzywdzące, że aż trudno w to uwierzyć. W szpitalu NIE MOŻE pracować lekarz nie znający języka polskiego.Napisałabym skargę do dyrektora z żądaniem, nie z prośbą a żądaniem wyjaśnienia, co taki lekarz robił na dyżurze. Aga chylę czoła przed Wami...po prostu chylę czoła...
    Przesyłam Ci ogromne pozdrowienia i wysyłam dobrą energię.Ucałuj ode mnie babcię.

    OdpowiedzUsuń