poniedziałek, 14 czerwca 2010

Spalskie ŁUPY:)


Tak jak obiecałam CHWALĘ się :) Wypad na targ w Spale uważam za udany:)
Udało się nam kupić troszkę fajnych i niedrogich rzeczy, a jakże pięknych:) Oczywiście większość nieplanowanych, bo pojechaliśmy głównie po lustro do łazienki... a wróciliśmy z wieloma innymi skarbami... Ale nie mogłam się oprzeć pokusie.

Na początek sztućce...Gdyby nie pewna miła pani, która mnie zagadała kiedy nieśmiało zaglądałam do skrzynek ustawionych na ziemi pewnie bym ich nie kupiła. Powiedziała, że to skrzynki dla poszukiwaczy skarbów i to mnie skusiło i sprowokowało... Utknęłam przy tym stoisku na dłuuugo:) Ale warto było! Wygrzebałam posrebrzane sztućce, co prawda nie cały komplet bo małe łyżeczki i widelce. Łyżeczek mam 12 sztuk, a widelców 6 sztuk...Dodatkowo 2 widelczyki do przystawek i łyżka do sałatek.
Jak się później okazało, to pan który sprzedawał te skarby będzie w tę niedzielę na targu na warszawskim Kole, umówiliśmy się, że przyjadę i dobiorę sobie duże łyżki i noże...
Ten zakup uważam za bardzo udany, zaraz zabieram się za ich czyszczenie.



Kolejny zakup to bawełniany materiał... Jest to niby firanka, ale jak dla mnie na firankę za gruby.
Kupiłam go z myślą o tym, że zrobię z niego narzutę na łóżko do sypialni. Nie widać na zdjęciu całego jego uroku, ale jest naprawdę bardzo ładny, miękki i mimo że gruby to delikatny...


Przy tym stoisku też wsiąknęłam na długo:) Pan miał mnóstwo pięknych obrusów, serwet, poszewek, zazdrostek i firan... Ja zdecydowałam się na okrągłą serwetę z wełny robioną na drutach... Jest piękna i delikatna:) Miała być do altany, ale teraz nie wiem czy nie będzie mi jej szkoda na dwór... Zobaczymy jeszcze gdzie wyląduje:)
Przyjaciółka kupiła obrus i wielką poszewkę na poduchę. Naprawdę było w czym wybierać!

No i jest lustro! Kupiliśmy je na samym końcu... Uparłam się, że lustro ma być w grubej drewnianej ramie, mocno ozdobne i srebrne i najlepiej z kryształową, frezowaną taflą...
Niestety takiego nigdzie nie mogę dostać. W ogóle srebrnych luster jest bardzo mało... Na targu znaleźliśmy jedno takie, ale o 10 cm za szerokie... Szkoda bo było piękne.
To lustro też nam się podobało, ale nie było takie jak sobie wymarzyłam...dlatego chodziliśmy je oglądać kilka razy. Nie byłam do niego przekonana... jednak brak tak ważnego "sprzętu" w łazience jest dość uciążliwe... Wróciliśmy ostatni raz je obejrzeć przed odjazdem do domu i się w końcu zdecydowaliśmy. Było już późne popołudnie i ceny poszły troszkę w dół, więc gdy przyszło do płacenia byliśmy miło zaskoczeni że jest sporo niższa niż miała być...
Już wisi w łazience i powiem szczerze, że bardzo mi się podoba:)
Koty też były nim bardzo zainteresowane... tutaj Tośka po dokładnym zbadaniu co to oni znowu do domu przywlekli, odchodzi znudzona:)



Zdjęcia nie są jakieś szczególnie udane, ale robione wczoraj wieczorem po powrocie do domu.
Dziś na dworze ciemno i pochmurno i pada od rana, więc były by jeszcze gorsze.

Uciekam robić porządki w szafie i wyczyścić sztućce, choć z bolącym gardłem i cieknącym nosem to robienie czegokolwiek jest uciążliwe... No nic mam nadzieję, że to tylko zwykłe przeziębienie.

Pozdrawiam i miłego dnia życzę
Aga

6 komentarzy:

  1. Aguś, wszystko mi się podoba!
    Zakupy bardzo udane!!
    Obrus cudo!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że wypad bardzo udany !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj wypad naprawdę udany:)
    A lustro w łazience to nieoceniony luksus;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. witaj,czy nazwa Twojego bloga pochodzi od mojego ukochanego filmu ''Pod słońcem Toskanii''?pozdrawiam
    ava

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Avaromantica:) Tak nazwa bloga pochodzi od tytułu książki Pod słońcem Toskanii na której podstawie powstał ten film. Moje pierwsze posty o tym mówią:)
    Ja uwielbiam i książkę i film choć różnią się od siebie.
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń