środa, 13 października 2010

Półka dająca radość:) i wieszaczki.







Ostatnio zamieszczam takie hurtowe posty. Staram się dozować i jakoś segregować to co chcę Wam pokazać, ale nie zawsze mi wychodzi. Dziś też mam dla Was taki MISZ MASZ:)

Najpierw pokazuję wieszaczki do łazienki. Długo szukałam odpowiednich (od kwietnia), ale albo cena nie taka (czytaj za wysoka), albo coś innego nie tak... Dlatego postanowiłam wykombinować coś sama. Chciałam żeby wieszaki dla mnie i dla M wyraźnie wskazywały, który jest czyj.... I tak oto powstały te powyżej:) Są zrobione z deseczek (takich do decoupageowania), pomalowane, przetarte, a później ręcznie WYKAŁACZKĄ malowałam literki! Od razu widać, który jest kogo nie tylko po literce, ale też ilości wieszczków:) M się troszkę burzył dlaczego on dostał jeden, więc mu wyjaśniłam, że on używa tylko ręcznika a ja potrzebuję jeszcze na piżamkę i szlafroczek:) Na szczęście zrozumiał, choć łatwo nie było (miał duże poczucie niesprawiedliwości) :)
Niedługo pokażę je już w miejscu docelowym.




Ciepłe, jesienne ozdóbki dostały świece... Zawsze dużo ich pali się w domu. Uwielbiam ich ciepłe i miękkie światło:) Teraz ubrane w owoce róży wyglądają jeszcze milej....

A ta bidulka została przeze mnie prawie wyrzucona... Już leżała w skrzynce z innymi roślinkami, które najzwyczajniej nie dały sobie rady z nocnymi przymrozkami i padły. Zrobiłam porządki w altanie i wokół domu i zostały tylko chryzantemy.
Jednak zlitowałam się nad nią i dałam jej drugą szansę i jak widać radzi sobie świetnie:) Stoi w sypialni i kwitnie pięknie. A przy tym pachnie cytrynwo bo to odmiana angielska i ma liście podobne do "cytrynki" albo "anginki" różnie się na nią mówi...



A teraz coś co cieszy mnie najbardziej w ciągu ostnich kilku dni... Nasza kuchnia jak już chyba kiedyś pisałam jest dość nietypowa. Tzn. jest NIETYPOWA dla wszelkich fachowców, którzy zajmują się zabudową kuchenną i robieniem szafek. Mieszkamy na poddaszu, dlatego miejscami jest dość nisko i są skosy... I to jak się okazuje jest dla niektórych fachowców nie do przeskoczenia. Albo inaczej powiem jest do przeskoczenia tylko za mega pieniądze.
Kuchnię która ma 2,5 na 2,5 metra wycenili co poniektórzy od 5 tysięcy do nawet 12! Za szafki zrobione z płyt oczywiście nie z drewna! Robiąc ją kilka lat temu nie mieliśmy ani na to pieniędzy ani zbytnio pomysłu, dlatego w końcu nie zleciliśmy jej nikomu. Po jakimś czasie sami kupiliśmy kilka szafek i próbowaliśmy coś wykombinować. Efekt jest jaki jest. Teraz zrobilibyśmy ją zupełnie inaczej, no ale cóż... Jest jak jest i na razie musi tak zostać. I tak projekt KUCHNIA ma swój kolejny etap. Nie można kupić gotowych szafek tak, żeby wymiarowo pasowały dlatego postanowiliśmy zabudować luki półkami. W ten sposób powstały dwie półki w rogu między szafkami i jedna nad oknem. Ta nad oknem to specjanie dla mnie, bo wymyśliłam sobie, że chcę taką półkę specjalnie na książki kucharskie. Jak widać książek jest niedużo:) no ale półka jest i mnie cieszy:) W słojach są orzechy i suszone grzybki:)
Wiem, że zdjęcia nieszczególnie urokliwe są, ale było dość pochmurnie jak je robiłam. A poza tym nie wiem czemu (ale chyba za sprawą światła właśnie) zdjęcia kuchni i kącika jadalnego zawsze wychodzą na takie zimne i ponure, a w rzeczywistości to bardzo przyjemny kącik:)
W przszłym miesiącu dokończymy zabudowęz drugiej strony kuchni, wtedy pokażę jak wygląda całość. Kolejną rzeczą jaką musimy zmienić to kuchenka! Ta jest straszna! Nie dość, że brzydka to jeszcze ciężka w OBSŁUDZE...tzn. jest całkowicie gazowa. Pieczenie w niej bez termostatu i regulacji temperatury jest prawdziwym wyczynem:) Przez pierwsze 2 lata wogóle nie dotykałam piekarnika, teraz już się z nim całkowicie oswoiłam, ale jak patrzę na te wszystkie super kuchenki to aż mnie skręca:) Jeśli się uda to może na Święta będę piekła już w nowiuteńkim piekarniku:)

A jeszcze nawiązując do półki to siadamy wieczorami na kanapie i gapimy się z głupimi uśmieszkami na tą półkę:) Tak niewiele a jak cieszy:)








Niedługo pokażę nad czym teraz ślęczę! Otóż już bliżej niż dalej do osiągnięcia celu:) Od dawna robię szafkę (raczej stolik z półką) do łazienki, wczoraj udało mi się skończyć jej czyszczenie. Teraz już przyjemniejsze rzeczy zostały. Również wczoraj skończyłam czyścić stolik do sypialni. Sypialnia to swoją drogą zasługuje na oddzielnego posta, stoi pusta od 2 lat, ale już niedługo będzie materac i będę mogła ją skończyć. Jak na razie służy za.... wszystko tylko nie sypialnię:)

No dobra piję kawkę i uciekam wykańczać te nieszczęsne stoliki:) I pogrzać się na słoneczku bo od jutra podobno już tylko deszcz:( BRRRR nie lubię deszczu i zimna jednocześnie...

Żegnam się:) Buziaki ślę!
Aga

4 komentarze:

  1. Aguś :)) ale to bardzo przyjemnie i klimatyczne miejsce, ta Twoja kuchnia :)) z największą rozkoszą napiłabym się z Tobą herbatki w niej przy tak pięknym stole :)
    półki wyglądają fajnie :)) jak nam kobietą czasami niewiele do szczęścia potrzeba... nie futro z norek nie kolia z pereł ale drobiazgi do domu wywołują uśmiech od ucha do ucha :))
    wieszaczki też świetne :)) czekam na zdjęcia w docelowym miejscu :))
    herbatka zielona z pigwą i imbirem u Dziwisza była fantastyczna :)))
    pozdrawiam serdecznie
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja kuchnia wygląda bardzo przyjażnie, a półeczka po prostu urocza. Wieszaczki wyszły fantastycznie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu dzięki wielkie:) Bierz Stasia pod pachę i wpadaj na herbatkę:)Serdecznie zapraszam!
    Buziaki ślę
    Madzika dziękuję bardzo:) Miło mi, że Ci się podoba:)
    Również pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No kochana, Mnie też gęba się uśmiecha do takiej półeczki ;-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń